Władysław Kurowski (8.01.1922 – 1.04.2013)
Władysław Kurowski urodził się 8 stycznia 1922 roku w Mogielnicy w powiecie grójeckim w rodzinie głęboko religijnej. Matka żarliwie przekazywała synowi wiarę, uczyła go modlitw, wprowadzała w praktyki religijne (uczestnictwo w nabożeństwach i Mszach świętych, odprawianie pierwszych piątków miesiąca, modlitwie różańcowej). Przez wiele lat był ministrantem, a różaniec odmawiał aż do ostatniego dnia swojego życia.
W 1942 roku wstąpił do Armii Krajowej i przybrał pseudonim „Faun”. Brał czynny udział w akcjach podziemnych AK. Został odznaczony w 2 sierpnia 1989 roku w Londynie, Krzyżem Armii Krajowej. W 29 sierpnia 1944 roku, gdy wojska radzieckie zajęły Radzymin, on i jego koledzy zostali przez NKWD aresztowani i wywiezieni do obozu na Majdanku. Tam został wcielony do II Armii Wojska Polskiego, do I Korpusu Pancernego.
W bitwie pod Budziszynem, 2 maja1945 roku, został ranny, stracił nogę i wrócił do domu. To kalectwo nie odebrało mu ani głębokiej wiary, ani radości życia. Założył rodzinę, wychował syna, skończył studia ekonomiczne. Kochał Boga i ludzi.
Po ślubie Państwo Kurowscy zamieszkali w Warszawie, od 1982 roku – na Marymoncie. Od początku czynnie zaangażowali się w budowanie podwalin naszej wspólnoty parafialnej. Nie sposób wymienić tu wszystkich dokonań Pana Władysława i jego żony Elżbiety w tym zakresie. Jest to trudne tym bardziej, że wszelkie działania były podejmowane bez rozgłosu, niejako w ukryciu, z potrzeby serca. Najłatwiej wymienić wsparcie finansowe między innymi z przeznaczeniem na dzwon – Jan Paweł II, doraźne wpłaty na bieżące potrzeby parafii oraz przeznaczenie swoich rodowych sreber na wykonanie kielicha.
W pamięci parafii pozostały także takie działania pana Władysława, jak dyżury przy krzyżu, stanowiącym widomy znak początków naszej parafii, a zniszczonym przez funkcjonariuszu ówczesnej władzy. Swoje nocne czuwania uzasadniał krótko: inni muszą iść do pracy, a ja jestem człowiekiem wolnym.
Na szczególne podkreślenie zasługuje wspieranie modlitewne – zarówno modlitwa indywidualna, jak i udział w nabożeństwach wspólnotowych. Jego szczególnie umiłowaną modlitwą było kontemplowanie Drogi Krzyżowej Pana Jezusa oraz modlitwa różańcowa.
Pan Władysław cieszył się przyjaźnią Rodziny, Przyjaciół i przyjaźnią Boga. Odszedł cicho, jak żył. Pozostawił po sobie smugę światła modlitwy i dobrych uczynków.